środa, 7 sierpnia 2013

Filip: Popielewo - Gniezno

Przez przedmieścia Trzemeszna i dalej zamiast znakowanym szlakiem przez Niechanowo, skrótem przez gnieźnieńskie działkowisko Jankowo Dolne do Bazyliki Prymasowskiej.
Znakowany szlak na Niechanowo, którym nie poszedłem.


wtorek, 6 sierpnia 2013

Filip: Mogilno - Popielewo

św. Jakub na ścianie kościoła w Mogilnie
Kościół św. Jakuba w Mogilnie (zamknięty) i droga przez Chabsko i Wylatowo (czyn społeczny tysiąclecia(, a dalej już wzdłuż Jeziora Popielewskiego do gospodarstwa agroturystycznego Stara Chata.

ślad komunistycznej nowenny

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Filip: Strzelno - Mogilno

Wyjście koło elewatorów zbożowych w Strzelnie, wzdłuż kolejki ciężarówek i przyczep wyładowanych ziarnem. Przez las i pola do Kwieciszewa. Nocleg w dawnym klasztorze benedyktynów w Mogilnie.
Dawny klasztor benedyktynów w Mogilnie

sobota, 18 sierpnia 2012

Tomek: Białobrzegi - Płock

Przejście z Wyszogrodu do Białobrzegów kosztowało mnie wiele wysiłku. Zasnąłem przed godziną 21 a obudziłem się dopiero kilka minut po 8. Odmówiłem poranne modlitwy, przeczytałem nieco stron "Przemienienia" Twardocha zebrałem rzeczy i zamierzałem dalej ruszyć na szlak.
Zależało mi na nieprzeciąganiu wyjścia ze względu na obolałą nogę. Zatrzymał mnie jednak gospodarz, który zaproponował wypicie wspólnej kawy, a do kawy pędzonej osobiście "dębóweczki" i tak około 9. 30 rano poczułem, jak nieco piekący napój rozlewa się po moim żołądku. Swoją drogą "dębóweczka" rzeczywiście była świetna lekko spłynęła i zostawiła przyjemny smak. Zaraz potem znalazłem się na drodze do Wykowa skąd mógłbym się już zabrać w dalszą drogę płockim autobusem, co brałem pod uwagę w związku z problemami z kolanem. Szło mi się jednak znakomicie i 10:20 dotarłem z niezłej kondycji do wiaty przystankowej w Wykowie. Za Wykowem zorientowałem się jednak, że w zachwycie nad smakiem samogonu zapomniałem dwóch butelek z wodą, które sobie przygotowałem rano. Od tej pory zaczęło powracać kiepskie samopoczucie z dnia poprzedniego - szybko odnawiające się zmęczenie, a także dokuczający brak wody w coraz bardziej upalny  dzień. O 11:30 popasałem w Borowiczkach Pieńkach, kupiłem nieco picia, a niedługo potem doszedłem już do granic Płocka i zabudowań cukrowni przy której szlak zyskiwał już charakter miejski. Przejście przez ciągnącą się niemiłosiernie ulicę Harcerską do kościoła  Najświętszego Serca Pana Jezusa, który jest świątynią parafialną w parafii św. Jakuba w Imielnicy (przy skrzyżowaniu z Wyszogrodzką) było chyba najtrudniejszym etapem tych dwóch dni pielgrzymowania. Po 20 km czułem się obolały jak poprzedniego po 35 km. prawdopodobnie był to efekt chodzenia z usztywnionym kolanem. W końcu jednak cel został osiągnięty.  Miałem chociaż taką satysfakcje, że udało mi się znaleźć proboszcza, który przypieczętował mój paszport pielgrzymi. Około godziny 15 opuściłem Płock busikiem.